Translate

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 10


Pożegnałam się z Alex i powiedziałam ,że wracamy za 3 dni. Zajęłam już miejsce. Siedziałam razem z Daniele. (Bardzo się polubiłyśmy). Panicznie nie mogłam się doczekać mojej pracy , chociaż wcale nie wiedziałam co do końca mam robić .Zapytałam Harrego i wszystko mi wytłumaczył. Samolotem jechaliśmy nie całe 2 godzinki, i oczywiście podróż odbywała się wieczorem. Razem z Daniele byłyśmy pewne ,że chłopcy pozasypiają. Miałyśmy niecne plany :P. Wstałyśmy i wysmarowałyśmy wszystkich bitą śmietaną o do tego włożyliśmy im do ust truskawki. Miałyśmy niesamowity ubaw. Rozwaliłyśmy im ich pięknie ułożone fryzurki. Rękę Zayna położyłyśmy na twarzy Liama. Byłyśmy dobrze przygotowane i nie zajęło nam to dużo czasu. Wyobraźcie sobie tylko jak oni wyglądali. Nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu. Wyciągnęłyśmy telefony i zrobiłyśmy zdjęcia. Nagle chłopcy zaczęli się przebudzać , a my szybko usiadłyśmy i udawałyśmy ,że to nie my. Nie dało się tego jednak ukryć , bo zaczęłyśmy się śmiać. Żebyście tylko zobaczyły ich miny. Powiedzieli, że się odegrają. Byłam ciekawa co mają na myśli. Na lotnisku we Francji było mnóstwo fanek One Direction. Zastanawiałam jak mam się zachować. Louis złapał mnie za rękę. Dziwnie się poczułam. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił. Rozdał kilka autografów i zrobił kilka zdjęć z fankami. Najbardziej spodobało mi się to ze jedna z nich też chciała ze mną zdjęcie. Chyba myślała ,ze jestem dziewczyną Lou. Zmartwiłam się tylko tym ,że oprócz licznego tłumu było także sporo dziennikarzy. Pojechaliśmy do hotelu , a przed nim też mnóstwo fanów i dziennikarzy. Zastanawiałam się jak oni to wytrzymują. Wystarczy jedna mała wpadka z byle jakiego powodu i już robi się o tym głośno bo wokół nich na każdym kroku pojawiają się media. W pokoju byłam oczywiście z Daniele. Chłopcy mieli za to jeden wielki pokój. Była 8:00 rano więc zaraz po śniadaniu postanowiliśmy całą nasza siódemka wybrała się pozwiedzać Paryż.

-Jej. Nigdy nie byłam we Francji-westchnęłam.- A ty?
- Wiesz jakoś nie było okazji
- Wszyscy moi znajomi zawsze chwalili to miasto, ale nie wiedziałam, że jest tu aż tak pięknie
- Zauważyłem ,ze od kilku dni nie narzekasz już na swój ciągły pech…
- Być może dlatego że zaczęło dopisywać mi szczęście
- Mam nadzieje, że będziesz miała to szczęście jak najdłużej bo lubię jak się uśmiechasz
- Mam zrozumieć ,ze to był komplement
- Można tak powiedzieć

Zanim doszliśmy do wieży Effla , zrobiło się już ciemno. Światła sprawiły ,że wieża wyglądała jeszcze piękniej. Wszystko popsuł deszcz. Postanowiliśmy że wybierzemy się na kolacje do jakiejś restauracji . Przedtem stałam wpatrzona w tą wieżę i nie mogłam oderwać od nie wzroku. Po chwili podszedł do mnie Louis. Stanął koło mnie i przez moment nic nie mówiliśmy. Spojrzałam na niego i zapytałam :

- To co już idziemy…
- No, tak.
- Nie mam apetytu ,ale muszę coś zjeść, bo…

 W tym momencie stało się coś czego nigdy nie zapomnę. Czekałam na to całe swoje życie. Nie doznałam jeszcze takiego uczucia. Louis pocałował mnie. Czułam się niesamowicie. Po czułam dreszcze na całym ciele. Nie sądziłam , że taki zwykły pocałunek sprawi ,że poczuję się piękniejsza wewnątrz i na zewnątrz. Spojrzałam na niego i powiedział mi ,że jestem osobą przy które chce się uśmiechać. Dokładnie to samo mu odpowiedziałam. Nie spodziewałam, że wydarzy się to właśnie w Paryżu przed wieżą Effla , i jeszcze do tego będzie padał deszcz. „Scena jak z jakiegoś romantycznego filmu „– pomyślałam. Pocałował mnie jeszcze raz. Chciałam ,aby ta chwila trwała wiecznie, i nigdy się nie kończyła. Zastanowiłam się jeszcze dlaczego wybrał właśnie mnie, mógł mieć tak naprawdę każdą, ale nie przejmowałam się tym. Czułam się doskonale wiedząc że tą szczęściarą jestem właśnie ja. :)

1 komentarz:

  1. Końcówka najlepsza :D
    Ciekawy rozdział . :)

    Zapraszam do mnie : http://story-about-zayn-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń